Indyka kupujemy w częściach. Najlepsze są podudzia.
Nacieramy mięso solą, czosnkiem i majerankiem.
Zostawiamy na noc.
Wstawiamy do piekarnika rozgrzanego na maksa (u nas na Ochocie max. temperatura piekarnika to 250 stopni), podlewamy wodą i pieczemy ok. 1 godziny. Co pół godziny przewracamy, sprawdzamy. Generalnie piekę krótko w wysokiej temperaturze. Po godzinie już jest dobry, ale w środku różowawy. Wyjmujemy brytfannę z piekarnika i po kolei wyjmujemy każde podudzie na deskę do krojenia. Jeśli w środku jest jeszcze trochę różowy, trzeba dopiec. Z każdego podudzia wykrawamy plastry i usuwamy kości. Kości zamrażamy w zamrażalniku – użyjemy ich potem do bigosu. Plastry wkładamy z powrotem do brytfanny i dopiekamy jeszcze z 10 minut. UWAŻAĆ! Wysoka temperatura, nie spalić!
Jeżeli w plastrach jest zbyt dużo płynu, to się nie przyrumienią tylko uduszą. Więc odlewam sos do kubeczka i dopiekam. Pod koniec pieczenia jest już dużo sosu. Wtedy możemy do sosu dodać ulubionych dodatków jak jałowiec, śliwki, jabłka itp.
Najnowsze komentarze