- 1,5 kg wołowego z kością lub cały kurczak, a najlepiej pół na pół. Kości szpikowe są dobre.
- duży pęczek włoszczyzny
- duża cebula w grubych plastrach zrumieniona na blaszce
- sól, pieprz, ziele angielskie, liście laurowe
- natka pietruszki / koperek
DO GARNKA WKŁADAMY:
- mięso rosołowe
- pęczek włoszczyzny, czyli 4 duże marchwie, 2 duże pietruszki, pół selera, por, kroimy w duże słupki, byle jak, jakieś kawałki. Im bardziej pokrojone są te warzywa, tym więcej smaku wyciągnie z nich gotowanie. Nie dajemy całych marchwi, czy połówek, wszystko kroimy na mniejsze kawałki. Ich wygląd nie ma znaczenia, bo i tak je usuniemy z zupy. Im więcej marchewki, tym rosół słodszy. Im więcej pietruszki i selera, tym bardziej wytrawny. Najlepiej marchewek dwa razy więcej niż reszty.
- 2 cebule pokrojone w grube krążki i mocno opieczone na blasze.
- sól, pieprz, ze 20 kulek ziela angielskiego, kilka dużych liści laurowych
- jeśli jest pod ręką coś zielonego jak łodygi natki pietruszki czy kopru, to też wkładamy do garnka.
SKŁADNIKI ZALEWAMY ZIMNĄ WODĄ
Mięso, włoszczyznę i przyprawy zalewamy ZIMNĄ WODĄ. Zimną dlatego, że wtedy smaki składników przejdą do wody, a nam zależy na aromatycznym wywarze. Składniki po ugotowaniu będą jałowe, niesmaczne. Jeżeli wrzucilibyśmy składniki do gorącej wody, to zachowają one swój smak, nie oddając smaku wodzie.
GOTUJEMY 2-3 GODZINY NA MALUTKIM GAZIE
Gotujemy na malutkiej mocy, powoli, niech tylko pyrka.
Po około 2 godzinach trzeba uzupełnić trochę wodę, która w trakcie gotowania wyparowała.
Po 3 godzinach rosół jest gotowy. Mięso już się rozpadło, warzywa prawie miazga.
Wyjmujemy z garnka wszystko co się da, resztę przelewamy przez sito.
I oto mamy w garnku wspaniały rosół, około 4 litrów bulionu, który teraz możemy ewentualnie doprawić (więcej soli? pieprzu?).
A w misce mamy po przecedzeniu rosołu gęstą masę mięsa wymieszanego i spłatanego z warzywami i farfoclami, i nie wiemy co z tym zrobić.
CO ZROBIĆ Z MIĘSEM I WARZYWAMI?
Niektórzy z mięsa rosołowego robią farsze do pierogów, albo dodają do sałatek.
Takie mięso jest bez wartości i smaku, bo smaki przeszły do zupy. To samo z warzywami. Ale wykorzystać zawsze można.
Ja przebieram mięso, wyjmuję co ładniejsze kawałki i wkładam z powrotem do rosołu.
ALE WKŁADAM JE DO INNEGO GARNKA i zalewam je małą ilością rosołu.
Bo rosół zawierający mięso na drugi dzień robi się mętny i szary, a tego nie lubimy. Poza tym niektórzy domownicy lubią czysty rosół z makaronem, a inni z mięsem. Więc kto lubi z mięsem, to sobie go dobiera z drugiego garnuszka.
I wszyscy są zadowoleni.
Oczywiście, sprawa makaronu. Przez lata używałam tylko polskich babcinych makaronów jajecznych, bo uważałam, że akurat do rosołu to tylko Polacy.
Aż odkryłam makaron włoski do rosołu, i w nim się zakochałam. 6-cio jajeczny, wyśmienity.
Włoski makaron jajeczny tagliolini, cienkie wstążki.
-
- Mięso zalewamy zimną wodą
- Nie wrzucamy mięsa i warzyw do gotującej się już wody
- Nie gotujemy rosołu na zamrożonym mięsie
- Rozgrzewamy mięso do temperatury pokojowej
- Gotujemy na minimalnym ogniu
- Wybieramy odpowiednie naczynie, z grubym, wielowarstwowym dnem, które przyczyni się do równomiernego rozprowadzenia ciepła
Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.