Botwinka zupa wiosenna z młodych buraczków

Ile kucharek tyle botwinek! Bywają botwinki bez mięsa i na mięsie, z ziemniakami i bez ziemniaków, z samymi młodymi buraczkami bez łodyg i z całymi łodygami. Niektórzy nie dodają do botwinki śmietany. Albo dodają jajka gotowane na twardo.

Moja botwinka jest wsioska i zgrzebna. Wrzucam do garnka kurczaka (całego lub kawałki zależnie od planowanej ilości zupy) z zielem angielskim, liśćmi laurowymi i podpaloną na gazie cebulą, która dodaje smaku wywarowi z mięsa (plus sól i pieprz oczywista, tzn. kurczak jest nasolony wcześniej i musi trochę tak poleżeć). Kiedy mięso jest miękkie dorzucam włoszczyznę częściowo pokrojoną w kostkę (niepokrojone duże części potem wyjmuję i zużywam do czegoś innego). Garnek taki duży, bo zupa ma być na dwa dni dla 5 osób.

Przy okazji – może wiecie, jak gotować ziele angielskie w zupie żeby potem się nie pałętało i nie trzeba go było wyławiać chochlą przed podaniem? Kuroń pisał kiedyś, że przyprawy trzeba wkładać do garnka w specjalnym woreczku, który potem można wyjąć, ale ja nigdy takiego woreczka nie widziałam na oczy.

Po kilku minutach gotowania z włoszczyzną kurczaka wyjmuję – jest już bardzo miękki – i wrzucam buraczki (oczywiście nie obrane) pokrojone w kostkę jak leci, z posiekanymi całymi łodyżkami i liśćmi. Daję odrobinę octu, żeby zachować żywy buraczany kolor. Na koniec dużo kopru i przyprawiam octem lub sokiem z cytryny i cukrem. Zaprawiam śmietaną (lub nie). Mięso dzielę na mniejsze kawałki i wrzucam z powrotem do zupy, bo to danie jednogarnkowe, drugiego dania nie będzie.

No i właśnie widać na zdjęciu, że kolor się nie bardzo zachował (po dodaniu śmietany), ale trudno. Sorry, zdjęcie wyszło zgrzebnie, ale nie chce mi się poprawiać i ozdabiać talerza bajerami. I to koniec całej historii. Taki gar zupy musi wyżywić przez dwa dni całą rodzinę razem z dziećmi i starcami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *